poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 12.

W Londynie lądowaliśmy o dość późnej porze. Zanim przeszliśmy przez odprawę, musiałam iść do kibla. Przez przypadek weszłam do męskiego zamiast do damskiego, no ale cóż to za nowe życie było bez wtopy na początku. Na szczęście i nieszczęście w łaziance znajdował się blond chłopak, który siedział na umywalkach i podjadał paluszki gadając do drzwi. Speszona nawet nie przeprosiłam tylko od razu wybiegłam, taranując Harre`go. Zaraz.. wróć. To jest Harry ?! Czy on mnie prześladuje?
- Co ty tu robisz ?! - zapytałam kipiąc ze złości, zanim jednak chłopak zdołał się odezwać wstałam i pobiegłam w stronę matki, która przywołała mnie gestem reki.
Zanim przeszłam przez bramki obróciłam się jeszcze ostatni raz by zobaczyć chłopaka, którego już nie było.
Westchnęłam rozczarowana i ruszyłam za kobietą, którą od dziecka zwę mamą. Szłam za nią jak naburmuszone dziecko. Wolałam zostać z tym idiotą Harrym i wyjaśnić powód jego znajdowania się w Londynie.
-Chodź szybko- pośpieszała mnie matka- Robi się coraz ciemniej, a do domu mamy kawałek
-To nie mój dom- weszłam jej w zdanie
-Nowy dom- poprawiła się z uśmiechem, a ja warczałam jak wściekłe zwierze
-Zimno- zadrżałam gdy wyszłyśmy poza budynek
-Mogłaś się cieplej ubrać- na jej odpowiedź wzruszyłam ramionami
-Żegnajcie słoneczne poranki. Witajcie zimne dni- narzekałam
-In, błagam- poprosiła zirytowana matka
-Codzienne gorące dni i jasne noce- udawałam, że macham na pożegnanie
-Inez Megan Aben! Przestań się nad sobą rozżalać!- warknęła, a ja obraziłam się i poszłam w drugą stronę
-Przestań się nad sobą rozżalać- papugowałam ją piskliwym głosem
-In! Wracaj. Taxi przyjechała- krzyknęła uśmiechniętą Shannon
-Weź tu się dogadaj- mruknęłam i wsiadłam do obskurnego auta
-Na ulice Kingsway proszę- powiedziała mama do kierowcy
-Nawet Taksówki są tu brzydsze- jęknęłam, przez co kierowca mnie zmierzył
-In, przestań!- uciszyła mnie matka, a ja walnęłam głową w oparcie odpuszczając

~*~

Stanęłam przed blokiem z czerwonej cegły. Zaskoczona spojrzałam na matkę, przecież miałyśmy mieszkać w domu. Weszłam do klatki odszukując drzwi z numerem 1.
-Daj mi klucze- nakazałam matce i włożyłam je w drzwi. Poruszałam nimi parę razy w zamku siłując się. ale ani rusz. Byłam za bardzo zmęczona by się użerać z drzwiami. Więc wpadłam na szalony pomysł. Wybiegłam przed budynek odszukałam jedno z okien, które prowadzi do mieszkania po czym... jednym pchnięciem je otworzyłam.. Myślałam że będzie gorzej i byłam przygotowana na je rozbicie. wdrapałam się do mieszkania, niezdarnie opadając z hukiem na panele. W pokoju rozświetliło się światło, a ja pocierając łokieć z otwartą buzią ilustrowałam jego wnętrze i właściciela. Przede mną stał brunet w czarnych  bokserkach, który był dobrze zbudowany... Oj bardzo dobrze zbudowany... Nawet lepiej niż Harry, a nawet miał więcej tatuaży.. niestety był dużo starszy niż zielonooki... Czemu ja do cholery porównuje go do Styles`a!?

- Emm... przepraszam.. - odjęło mi mowę, gdy mężczyzna pomógł mi wstać, a jego mięśnie się napięły - Przepraszam, ale co pan robi w moim mieszkaniu? - odezwałam się nieco lepiej. Lecz zrobiło mi się nie co głupio gdy zaczął się śmiać.
- W twoim mieszkaniu ? - mówił przez śmiech -  mała, ja tu mieszkam od dwóch lat. 
- A ja od dziś. Wiec co teraz zrobimy ?! - po chwili zaskoczyłam nieznajomego i wyszłam przez drzwi, które prowadziły na korytarz. Mężczyzna śledził każdy mój ruch, a ja jednym ruchem otworzyłam drzwi wejściowe i zaskoczyłam swoją matkę. 
- Mamo! Nie wiem co tu się dzieje ale dzwoń na policje! - zaczęłam panikować na co brunet wyszedł, a po chwili wrócił w koszulce. 
- Kochanie spokojnie zaraz to wyjaśnimy. - powiedziała spokojnie moja matka. 
- Dobry wieczór, jesteśmy strasznie zmęczone podróżą i wyprowadzką.. - przerwałam matce by dodać swoje trzy grosze.
- ze słonecznego LA, gdzie ludzie nie śpią w nie swoich domach. - matka spojrzała na mnie z ukosa, a mężczyzna puścił mi oczko.
- Przepraszam za moją córkę. Mamy problem, gdyż z mojej pracy, którą tu dostałam zostało mi przydzielone to mieszkanie. 
- Aaaa... No rzeczywiście jest pani nową.. - nie dokończył gdyż moja mama mu niegrzecznie przerwała.
- In idź poszukać łazienki. - usłyszałam jeszcze ciche przepraszam, gdyż na wprost mnie była łazienka, którą odkryłam z ulgą. 

Nie spodziewałam się takich obrotów wydarzeń.

niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 11.

Leżałam na swoim łóżku dokoła mnie było pełno pudeł z moimi rzeczami. Czyli to się tak kończy? Całe życie w tym cholernie słonecznym mieście, a teraz to wszystko ma przepaść dla jakiego deszczowego miasta. Niespodziewanie ciepłe łzy wydostają się z moich oczu, za chwilę wyruszam na lotnisko, a przed oczami nadal mam loczka, który próbuje się wytłumaczyć, lecz nie potrafi.

"- Powiesz mi co to do cholery miało być? - odezwałam się dopiero kiedy dotarliśmy do mnie. Siedzieliśmy w aucie, a Harry przez całą drogę się nie odzywał i nie wiem czy nadal miał taki zamiar - odezwiesz wreszcie? - prychnęłam pod nosem i odpięłam pas, nagle poczuła że jego palce zostały oplecione na moim nadgarstku. Podniosłam głowę i spojrzałam w jego zielone oczy, które błyszczały... tak smutno.
- Przepraszam... Nie.. Kurwa... No wiesz ja.. - chłopak próbował się tłumaczyć ale mu nie wychodziło, nie chciałam słyszeć kolejnego kłamstwa.
- Harry, proszę Cię zostaw mnie w spokoju! - po tych słowach wysiadłam z samochodu, gdy zamykałam drzwi usłyszałam jeszcze parę słów, które mnie poruszyły. Przy drzwiach do domu odwróciłam się ostatni raz. Harry bił pięściami po kierownicy, a na końcu przyległ głową. Jedna łza pozwoliła sobie opuścić moje oko. "

Do pokoju weszła matka, szybko przetarłam mokre policzki i spojrzałam w jej stronę. Dziwnie mi się przyglądała, a po chwili szła w moją stronę i mocno przyciągnęła mnie do siebie. Czułam że potrzebuje jej czułości w tej chwili. Wiem że źle ją traktowałam ale... chcę to zmienić.
- Mamo, przepraszam za wszystko. - kobieta zaczęła czule głaskać mnie po plecach.
- Wiem córeczko, ja ciebie też bardzo przepraszam.

~*~

Wsiadłam do zamówionej TAXI, na tylne siedzenie, a matka usiadła obok kierowcy. Mój wzrok wbity był w budynek, w którym się wychowałam. Smutno uśmiechnęłam się przypominając sobie ile miłych chwil w tym miejscu przeżyłam. Teraz muszę go tak po prostu zostawić? Poczucie winy zżerało mnie od środka, ponieważ Andy przez naszą kłótnie, nawet nie wie, że wyjeżdżam. To z mojej strony bezduszne, przecież to mój najlepszy przyjaciel od pamiętnych czasów, albo już były przyjaciel. Po tym co zrobił i zamiast mnie wybrał tego faceta, złamał moje serce. "Dobrze zrobiłam, że nic mu nie powiedziałam. Dobrze zrobiłam." Wmawiałam sobie tą gadkę przez połowę drogi. Zamknęłam oczy, zmęczona wszystkim. Czułam się zraniona przez Andi`ego i Harr`ego. Chociaż przystojnego bruneta z dołeczkami, znam tak krótko, ale zbliżyliśmy się do siebie, w inny sposób. Nawet nie zauważyłam, że palcem wskazującym rysowałam na szybie literkę "H". Szybko zmazałam ją, rękawem kurtki i na wszelki wypadek, żeby to się nie powtórzyło, włożyłam ręce w kieszenie. Spojrzałam na moją matkę, która z uśmiechem na ustach opowiadała taksówkarzowi o tym jak jest szczęśliwa, że się przeprowadzamy. Nie zwracała uwagi na to, że on ją ignoruje i to go nie obchodzi. Gdyby nie to, jak koszmarnie się czuje, na pewno bym się zaśmiała oraz przeprosiła za jej dziecinne zachowanie. Zamiast tego, siedziałam cicho i liczyłam w myślach do 20 w różnych językach. Zaprzestałam tę czynność dopiero wtedy, kiedy dotarliśmy na miejsce. Mama zapłaciła za przyjazd z drobną dopłatą. Szłam tylko z torbą podręczną ponieważ  mama zdecydowała, że na miejscu wszystko kupimy, a rzeczy, które ja chciałam wziąć wysłała wcześniej autem transportowym, więc powinny przyjść jutro.
-Jestem taka szczęśliwa- powtarzała monotonnie, a ja zaczęłam robić dziwne miny..
-Taa wiem. Mówiłaś 10 sekund temu to samo- przewróciłam oczami, stając do kolejki
-Bo to prawda- zachwycała się, a ja miałam ochotę się położyć i obudzić kiedy będziemy na miejscu.
-Nasza kolej- podałam starszej pani pieniądze
-Dzień dobry, samolot wystartuje za 1,5 godziny- powiedziała i dała mi bilet
-Poczekam na Ciebie na ławce- wskazałam palcem miejsce, a mama pokiwała głową
Ruszyłam powolnym krokiem do celu.

sobota, 20 grudnia 2014

Ważne info ! :D

Cześć kochani, pewnie zauważyliśmy że zalegamy z nowym rozdziałem. :D
Przepraszamy, ponieważ ja napisałam swoją połowę ale Paulinie się zepsuł laptop, wybaczcie jej. :) 
Bardzo was kochamy i dziękujemy że wróciliście po mimo naszej długiej przerwy ;p
Jest was coraz więcej przez co się tak cieszymy że ja ostatnio swojego laptopa ze szczęścia upuściłam ;) Proszę was jeszcze o komentarze, bo jednak to bardziej motywuje ♥

Chce was zaprosić na mój nowy blog :)

Każda zmiana w naszym życiu, nieza­leżnie czy up­ragniona czy nie­chciana, przy­nosi po­zytyw­ne skut­ki jeśli tyl­ko pot­ra­fimy z niej czer­pać korzyści. Każde cier­pienie uod­parnia, każdy uśmiech łagodzi ra­ny. Ale zbyt często po­zos­ta­jemy na to ślepi."

 http://niechciana-harrystyles.blogspot.com ---> blogspot.com
http://www.wattpad.com/story/27511725-niechciana ---> wattpad. com 


Zajrzyjcie proszę was :D

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 10

Rozglądałam się w każdą stronę, skanując wzrokiem cały parking. Mierzyłam auto po aucie, modląc się w duchu, że po prostu go nie zauważyłam. Westchnęłam głośno kiedy nie znalazłam samochodu Harre`go. Czułam się bezsilna. Kucnęłam i schowałam głowę miedzy kolana, aby się uspokoić. Usłyszałam warkot silnika, a po tym dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi. Bałam się, że jeżeli uniosę głowę, zobaczę funkcjonariusza policji, który powiadomi mnie o wypadku, w którym Harry został uszkodzony. Poczułam lekkie szturchnięcie w ramie, więc popatrzyłam w górę. Wściekła zacisnęłam wargi, widząc uśmiechniętego Harre`go z dwoma lodami w rękach.
-Źle się czujesz?- spytał głupio, a ja miałam ochotę mu porządnie przyłożyć i zetrzeć uśmieszek z jego twarzy
-Nie!- krzyknęłam i wstałam
-Ej, In. Co Ci?- nie odpowiedziałam, tylko ruszyłam do samochodu ignorując jego wołanie
-In, do cholery!- wrzasnął, a mnie aż ciarki przeszły- Przepraszam, ale nie wiem o co Ci chodzi.
-Ty byłeś nie wiadomo gdzie..
-Po lody- sprostował, a we mnie się buzowało
-Dobra! Byłeś po pieprzone lody, a ja tu czekałam, marzłam i się martwiłam! Dodatkowo, nie odbierałeś zasranej komórki. Co ty sobie wyobrażasz!- machałam zbulwersowana rękami na wszystkie strony
-Przepraszam! Telefon mi się rozładował kiedy grałem w Happy Jump, jak się szykowałaś!- zmierzyłam go morderczym wzrokiem
-Zwalasz na mnie winę?!- warknęłam, już nieźle wkurzona
-Oczywiście, że nie! Po prostu stwierdzam fakty- jęknął 
-Dobra- krzyknęłam i wsiadłam na miejsce pasażera
-Dobra!- odkrzyknął kiedy trzasnęłam drzwiami i sam usiadł na miejscu kierowcy
-Chcesz loda czekoladowego?- szepnął bojąc się mojej reakcji
-Tak- burknęłam i wyrwałam mu go. Nie mogłam już wytrzymać i zaczęłam się śmiać, a po chwili dołączył do mnie Harry.
Zaczęliśmy się wygłupiać z tymi lodami, najpierw brudziliśmy się na wzajem, a potem doszło do słodkiego pocałunku. 
- Mam pomysł. - przerwałam nasz pocałunek i przeszłam pomiędzy siedzeniami na tył. 
- Jaka ty nie grzeczna. - chłopak chciał do mnie dołączyć lecz coś, a może ktoś mu przerwał. Do szyby od strony kierowcy zapukała ta suka. Harry wyszedł do niej, a ja pierwszy raz się cieszyłam że jestem drobna i schowałam się za siedzenie. Zaczęło się we mnie gotować, gdy wsiadła z nim do samochodu.
- Harry ty łakomczuchu. - odezwała się swoim piskliwym głosem.
Nie wiem gdzie jechaliśmy, ale strasznie było mi nie wygodnie. Co chwile pani głupia się odzywała, a Harry ją zlewał. Najgorsze co mi usłyszeć było to...
- Harry cieszę się że do siebie wróciliśmy. Tęskniłam za tobą. - niech ino wysiądzie z tego auta i zostanę sam na sam z tym zdradziecki, słodkim lecz bardzo głupim że mnie tak okłamał chłoptasiem.

 8 Kom=> NEXT