sobota, 12 grudnia 2015

Hello, it's me.

Witam.
Wiem,  że dawno z Rory nie dodawałyśmy rozdziału, ale tyle się działo przez ostatnie miesiące, że hohoho.
Mam tylko jedne pytanie. Jest tu ktoś jeszcze?
Piszcie w komentarzach.
Czekam.
Pazza Xx

niedziela, 3 maja 2015

Rozdział 14

Byłam sama w tym obrzydliwym mieszkaniu. Czekałam aż przywiozą nowe  meble do mojego pokoju. W sumie niema ich wiele, duże łóżko, szafa z  lustrem po środku i biurko, wszystko w bieli. Tak jak Sobie wymarzyłam. Z  ciekawości wzięłam telefon od Harrego i sprawdziłam go. Ściągnęłam na  niego parę aplikacji, takich jak instagram czy twitter. Z nudów  zalogowałam się na Twitter i doznałam szoku. Z moich 15 obserwatorów,  zrobiło się 150 tysięcy, ale co mnie najbardziej zaskoczyło to moje imię  w trendach #POSZUKIWANIEINEZWLONDYNIE. Kliknęłam w to, strona się  pomału ładowała, mnóstwo zdjęć się ukazało - MOICH KURWA ZDJĘĆ. Te  zjebane z dzieciństwa i z Harrym w klubie! Jedyna myśl jaka do mnie  przychodziła to JAPIERDOLE. W tym momencie zadzwonił dzwonek, podchodząc  do samych drzwi,  w kółko powtarzałam "kurwa, kurwa, kurwa..."  Otworzyłam drzwi, jak się okazało przywieziono meble.
-Dzień dobry, Inez Aben?- odezwał się jeden z mężczyzn w uniformie
-Tak- uśmiechłam się sztucznie
-Proszę podpisać tu, tu i tu- podał mi kartkę
2  godziny później dwójka facetów wniosła i poskładała meble w moim  "nowym" pokoju. Był większy od poprzedniego, ale nie tak bardzo  przytulny. Moim ostatnim planem było jego pomalowanie na kolor beżowy,  ponieważ białe ściany trochę nie pasowały. Nadszedł czas na wyrzucenie  kartonów i różnych folii z mebli. Narzuciłam na biały T-shirt, szary  sweterek w kropeczki, podciągnęłam leginsy i założyłam kiedyś już "białe  trampki". Do śmietnika miałam na nogach 5 minut, po dojściu na miejsce  podeszłam do kontenera, otworzyłam klapę i ...
-Czemu nie  segregujesz śmieci?- odezwał się męski głos za mną. Otrzepałam ręce i  odwróciłam się w stronę Harrego mierząc go wzrokiem
-Segreguje ludzi, a nie śmieci- parskłam po czym odeszłam
Skąd on wie gdzie mieszkam? Gdy odwróciłam się szybko by go o to zapytać, nie było go już. Rozpłynął się. - In wariujesz?
Cały  dzień zleciał na rozpakowywaniu się. W końcu ległam na łóżko, w domu  jeszcze nikogo nie było. W jednym momencie napadła mnie wena, więc  szybko weszłam na TT:

"Niektórzy chyba przywykli do  obecnego stanu rzeczy i trudno im się zmienić, poddają się, a przez to  wszystko tracimy" - Inez XOXO

Brakowało mi Andy'eg, kurwa. Wzięłam do ręki telefon i wysłałam do niego sms'a.

Inez ; Odszedł....

Nie liczyłam, że odpowie, ale po chwili telefon zawibrował

Andy ; Tak po prostu? ;C

Łzy pojawiły się w moich oczach gdy odpisywałam.

Inez ; Nie kurna! Z efektami specjalnymi!

Andy ; Biedna ;C

Inez ; Nie chcę tych nocy bezsennych. Chcę spokoju, jak dawniej!

Andy ; Zobaczymy się?

Wzięłam głęboki wdech. Musiał poznać prawdę, jest moim przyjacielem. Bez pośpiechu zaczęłam pisać sms'a. Przeczytałam go parę razy, za nim odważyłam się go wysłać.

Inez ; Jestem w Londynie...

niedziela, 8 marca 2015

Rozdział 13.

Przemyłam już trzeci raz twarz, mając nadzieje, że usnęłam i teraz wszystko mi się śni. Powycierałam buzie i zaczęłam próbować innego sposobu. Zacisnęłam mocno oczy i lekko szczypałam się w rękę.
-Zaraz się obudzę. Wstanę wkurzona, że znowu nie ma mojego soku w lodówce, a potem pójdę do Andy'ego wyżalić się. Porządnie za imprezujemy, tak, że zapomnę jak się nazywam. Prześpię się z Harrym... Stop. Prześpię się z... z nikim? No, właśnie tak! A na koniec wstanę rano powtarzając wszystko jeszcze raz!- wmawiałam sobie, sama nie przekonana do własnych słów
-Czemu? Czemu ja?- szepnęłam, czując łzy, które próbowały wydostać się z moich oczu
-Muszę być silna. Przetrwam wszystko. Nie zobaczę już Harrego. Rzucę szkołę i postaram się znaleźć pracę, na którą zasługuje- mrugałam oczami, chcąc odpędzić niechciane łzy
Przemyłam ostatni raz twarz i powycierałam ją, a potem spuściłam wodę. Niech myślą, że musiałam się załatwić, chociaż siedziałam tu już dość długi czas, więc stwierdzą, że mam zatwardzenie. Zaśmiałam się z mojego toku myślenia i wyszłam gasząc światło oraz zamykając drzwi. Poszłam w stronę świecącego światła, ale słysząc jak nad czymś cicho dyskutują zatrzymałam się za ścianą, przylegając do niej i wytężając słuch.
-Wiem, rozmawiałam z nim- szeptała moja matka
-Mówił o jednej osobie, a nie dwóch- warknął
-Wiem, ale- przerwałam im, wchodząc do pomieszczenia, a cała złość, która w nich była znikła jak za dotknięciem różdżki
-Oczywiście, może twoja córka zająć ostatni pokój- Martin uśmiechnął się sztucznie
-Ohh, dziękujemy bardzo, prawda In?- matka spojrzała na mnie z ukosa bojąc się chyba, że palnę coś głupiego
-Taa- mruknęłam przechodząc obok nich
-Kuchnia jest tam- wskazał brunet drugą stronę
-Wiedziałam- skłamałam i zawróciłam
Kuchnia była średniej wielkości. Zmieścił się w niej stół z czterema krzesłami, lodówka, zmywarka i wiele innych potrzebnych rzeczy. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej sok pomarańczowy. Nie wiedziałam gdzie są szklanki, więc musiałam pić z gwinta. Wypiłam parę łyków i zadowolona zamruczałam.
-Co robisz?- brunet spojrzał na mnie, po czym na butelkę- To moje- warknął
-Wiem, dobre- uśmiechnęłam się niewinnie 
-Nie wiem czego nie rozumiesz w słowach "To moje"- zrobił cudzysłów
-Hmmm... pomyślmy, chyba tylko "To moje"- pstryknęłam palcami, z miną jakbym odnalazła Amerykę przed Kolumbem. Martin ścisnął dłonie w pięści i zrobił się cały czerwony- Coś się stało?- zapytałam udając zaniepokojenie
-Nie, skądże- syknął i szybko wyszedł dobijając do ściany
Wybuchłam głośnym śmiechem i wyplułam z powrotem sok do butelki omało się nim nie dławiąc. Brunet zgromił mnie wzrokiem i klnąc pod nosem zniknął w chyba swoim pokoju, głośno trzaskając drzwiami. Położyłam butelkę na blacie i skierowałam się do salonu. Matka siedziała na kanapie, rozpakowując pudło z ubraniami.
-Co to był za hałas?- spytała nie odwracając się w moją stronę
-Eeee tam, nic takiego- stłumiłam śmiech
-Nie idziesz spać? Jest już późno. Ja osobiście padam z nóg- westchnęła, a ja zrobiłam skwaszoną minę, bo co to mnie obchodzi
-Zaraz- powiedziałam grzecznie, ale pokazałam jej środkowy palec, wiedząc, że odwrócona tego nie zobaczy
-Ja już kończę i muszę się jeszcze wykąpać- narzekała
-Wykąpię się jutro rano.  Dobranoc- stwierdziłam i zaczęłam się wycofywać, chcąc iść do nowego pokoju
-A i In- zawołała, a ja się obróciłam w jej stronę
-Taak?- mruknęłam
-Widziałam wszystko w odbiciu telewizora- powiedziała z zadziwiającym spokojem, a ja otworzyłam szeroko oczy i usta. Chciałam coś powiedzieć, ale żadne słowo nie wyszło z moich ust
-Prze-przepraszam- wydusiłam
-Dobranoc Inez- ledwo ją usłyszałam, ponieważ do pokoju prawie biegłam, czułam się upokorzona
-Branoc- szepnęłam sama do siebie


~*~



Jęknęłam słysząc krzątających się ludzi po kuchni. Nie mogą być ciszej? Zakryłam twarz poduszką, która stłumiła mój krzyk rozpaczy. Zrezygnowałam z dalszego snu, wiedząc, że już nie zasnę. Zsunęłam nogi na zimne panele i rozejrzałam się po pokoju. Wczoraj w nocy, nawet nie przyjrzałam się mu dobrze, ponieważ byłam tak zmęczona. Pokój jak pokój niczym się nie różnił od innych. Biurko, szafa, łóżko, lampka i parę pierdół. Ściany były koloru białego. Przeciągłam przez głowę byle jaki T-shirt. Padło na czarny z napisem "SWAG". Zaśmiałam się cicho, to była koszulka Andy'ego. Kupił ją w czasie, w którym bał się przyznać, że jest gejem. Wiedział on, że słowo SWAG oznacza Secret We Are Gay. Zrobiło mi się smutno, wiec postanowiłam nie drążyć tematu. Włożyłam jeszcze tylko krótkie spodenki i wyszłam z pokoju. Zerknęłam na zegar w przedpokoju. 14;27 To sobie pospałam. W kuchni był tłok, ponieważ wszędzie rozwalone były pudła. Moja mama chodziła tam i z powrotem szukając czegoś, a Martin siedział na krześle i pił kawę.

-Gdzie to jest?- powtarzała moja matka 
-Czego szukasz?- usiadłam naprzeciwko bruneta 
-Moich czarnych szpilek- stanęła układając ręce na biodrach z miną bezradności
-W tamtym pudle- wskazałam wielkie szare pudło z napisem "BUTY"
-A no, rzeczywiście- zaśmiała się, chyba z własnej głupoty i wyciągnęła szukanej rzeczy
-Gdzie są moje rzeczy?- rozejrzałam się szukając wzrokiem jakiejkolwiek mojej rzeczy
-W pudłach z napisem "INEZ"- wzięła do ręki kubek z kawą- Chcesz kawę?- przytaknęłam
-Gdzie idziesz?- spytałam dalej ignorując towarzystwo (imię)
-Do pracy- podała mi biały kubek z parującym napojem
-Ahaa- mruknęłam i upiłam mały łyczek, od razu się parząc, więc jęknęłam
-Gorące- przewróciłam oczami i dmuchałam w napój dopóki nie miał odpowiedniej temperatury
-Już wiem- matka podałam mi rogalika z czekoladą- Dziękuję
-Dobra ja muszę lecieć- pocałowała mnie w czoło i prawie wybiegła z mieszkania
-Ja też zaraz muszę wyjść- odezwał się brunet
-Ja nie- uśmiechnęłam się szeroko, a on wstał, moje oczy lekko się powiększyły widząc jego nagi tors. Był w samych bokserkach. Chyba zauważył jak mu się przyglądam.
-Oczy mam wyżej- zaśmiał się 
-Emm, ja emm- zatkałam się nie mogąc oderwać oczu od jego brzucha.
Ciekawe czy Harry też będzie mieć taki kaloryfer. Palnęłam sobie w myślach plaskacza w policzek. Nie powinnam o nim myśleć. Minęłam bruneta bez słowa, nie mogąc nadal się skupić na otaczającym mnie świecie. Schyliłam się chcąc włożyć pusty kubek do zmywarki. Spięłam się czując czyjś oddech na szyi. Martin klepnął mnie lekko w tyłek, a ja wyobraziłam sobie na jego miejscu Harrego i zamiast zareagować to jęknęłam. I to był mój błąd. Odwrócił mnie i gwałtownie wpił się w moje usta. Zamknęłam oczy, wyobrażając sobie miękkie  usta Styles'a pieszczące moje. Jego gęste loki dotykające moje policzki. I w jednym momencie bańka mydlana pękła. Przypomniałam sobie, że to nie Harry, ale mój współlokator. Odepchnęłam go i bez słowa minęłam. Mam nadzieje, że zapomni o tym pocałunku, bo ja zamierzam tak zrobić.





PS. Przepraszamy za błędy, za czas i wszystko. Kochamy was i mam nadzieję że jesteście jeszcze tu. 
10 marca jest moja 18- nastka :D / RORY 

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 12.

W Londynie lądowaliśmy o dość późnej porze. Zanim przeszliśmy przez odprawę, musiałam iść do kibla. Przez przypadek weszłam do męskiego zamiast do damskiego, no ale cóż to za nowe życie było bez wtopy na początku. Na szczęście i nieszczęście w łaziance znajdował się blond chłopak, który siedział na umywalkach i podjadał paluszki gadając do drzwi. Speszona nawet nie przeprosiłam tylko od razu wybiegłam, taranując Harre`go. Zaraz.. wróć. To jest Harry ?! Czy on mnie prześladuje?
- Co ty tu robisz ?! - zapytałam kipiąc ze złości, zanim jednak chłopak zdołał się odezwać wstałam i pobiegłam w stronę matki, która przywołała mnie gestem reki.
Zanim przeszłam przez bramki obróciłam się jeszcze ostatni raz by zobaczyć chłopaka, którego już nie było.
Westchnęłam rozczarowana i ruszyłam za kobietą, którą od dziecka zwę mamą. Szłam za nią jak naburmuszone dziecko. Wolałam zostać z tym idiotą Harrym i wyjaśnić powód jego znajdowania się w Londynie.
-Chodź szybko- pośpieszała mnie matka- Robi się coraz ciemniej, a do domu mamy kawałek
-To nie mój dom- weszłam jej w zdanie
-Nowy dom- poprawiła się z uśmiechem, a ja warczałam jak wściekłe zwierze
-Zimno- zadrżałam gdy wyszłyśmy poza budynek
-Mogłaś się cieplej ubrać- na jej odpowiedź wzruszyłam ramionami
-Żegnajcie słoneczne poranki. Witajcie zimne dni- narzekałam
-In, błagam- poprosiła zirytowana matka
-Codzienne gorące dni i jasne noce- udawałam, że macham na pożegnanie
-Inez Megan Aben! Przestań się nad sobą rozżalać!- warknęła, a ja obraziłam się i poszłam w drugą stronę
-Przestań się nad sobą rozżalać- papugowałam ją piskliwym głosem
-In! Wracaj. Taxi przyjechała- krzyknęła uśmiechniętą Shannon
-Weź tu się dogadaj- mruknęłam i wsiadłam do obskurnego auta
-Na ulice Kingsway proszę- powiedziała mama do kierowcy
-Nawet Taksówki są tu brzydsze- jęknęłam, przez co kierowca mnie zmierzył
-In, przestań!- uciszyła mnie matka, a ja walnęłam głową w oparcie odpuszczając

~*~

Stanęłam przed blokiem z czerwonej cegły. Zaskoczona spojrzałam na matkę, przecież miałyśmy mieszkać w domu. Weszłam do klatki odszukując drzwi z numerem 1.
-Daj mi klucze- nakazałam matce i włożyłam je w drzwi. Poruszałam nimi parę razy w zamku siłując się. ale ani rusz. Byłam za bardzo zmęczona by się użerać z drzwiami. Więc wpadłam na szalony pomysł. Wybiegłam przed budynek odszukałam jedno z okien, które prowadzi do mieszkania po czym... jednym pchnięciem je otworzyłam.. Myślałam że będzie gorzej i byłam przygotowana na je rozbicie. wdrapałam się do mieszkania, niezdarnie opadając z hukiem na panele. W pokoju rozświetliło się światło, a ja pocierając łokieć z otwartą buzią ilustrowałam jego wnętrze i właściciela. Przede mną stał brunet w czarnych  bokserkach, który był dobrze zbudowany... Oj bardzo dobrze zbudowany... Nawet lepiej niż Harry, a nawet miał więcej tatuaży.. niestety był dużo starszy niż zielonooki... Czemu ja do cholery porównuje go do Styles`a!?

- Emm... przepraszam.. - odjęło mi mowę, gdy mężczyzna pomógł mi wstać, a jego mięśnie się napięły - Przepraszam, ale co pan robi w moim mieszkaniu? - odezwałam się nieco lepiej. Lecz zrobiło mi się nie co głupio gdy zaczął się śmiać.
- W twoim mieszkaniu ? - mówił przez śmiech -  mała, ja tu mieszkam od dwóch lat. 
- A ja od dziś. Wiec co teraz zrobimy ?! - po chwili zaskoczyłam nieznajomego i wyszłam przez drzwi, które prowadziły na korytarz. Mężczyzna śledził każdy mój ruch, a ja jednym ruchem otworzyłam drzwi wejściowe i zaskoczyłam swoją matkę. 
- Mamo! Nie wiem co tu się dzieje ale dzwoń na policje! - zaczęłam panikować na co brunet wyszedł, a po chwili wrócił w koszulce. 
- Kochanie spokojnie zaraz to wyjaśnimy. - powiedziała spokojnie moja matka. 
- Dobry wieczór, jesteśmy strasznie zmęczone podróżą i wyprowadzką.. - przerwałam matce by dodać swoje trzy grosze.
- ze słonecznego LA, gdzie ludzie nie śpią w nie swoich domach. - matka spojrzała na mnie z ukosa, a mężczyzna puścił mi oczko.
- Przepraszam za moją córkę. Mamy problem, gdyż z mojej pracy, którą tu dostałam zostało mi przydzielone to mieszkanie. 
- Aaaa... No rzeczywiście jest pani nową.. - nie dokończył gdyż moja mama mu niegrzecznie przerwała.
- In idź poszukać łazienki. - usłyszałam jeszcze ciche przepraszam, gdyż na wprost mnie była łazienka, którą odkryłam z ulgą. 

Nie spodziewałam się takich obrotów wydarzeń.

niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 11.

Leżałam na swoim łóżku dokoła mnie było pełno pudeł z moimi rzeczami. Czyli to się tak kończy? Całe życie w tym cholernie słonecznym mieście, a teraz to wszystko ma przepaść dla jakiego deszczowego miasta. Niespodziewanie ciepłe łzy wydostają się z moich oczu, za chwilę wyruszam na lotnisko, a przed oczami nadal mam loczka, który próbuje się wytłumaczyć, lecz nie potrafi.

"- Powiesz mi co to do cholery miało być? - odezwałam się dopiero kiedy dotarliśmy do mnie. Siedzieliśmy w aucie, a Harry przez całą drogę się nie odzywał i nie wiem czy nadal miał taki zamiar - odezwiesz wreszcie? - prychnęłam pod nosem i odpięłam pas, nagle poczuła że jego palce zostały oplecione na moim nadgarstku. Podniosłam głowę i spojrzałam w jego zielone oczy, które błyszczały... tak smutno.
- Przepraszam... Nie.. Kurwa... No wiesz ja.. - chłopak próbował się tłumaczyć ale mu nie wychodziło, nie chciałam słyszeć kolejnego kłamstwa.
- Harry, proszę Cię zostaw mnie w spokoju! - po tych słowach wysiadłam z samochodu, gdy zamykałam drzwi usłyszałam jeszcze parę słów, które mnie poruszyły. Przy drzwiach do domu odwróciłam się ostatni raz. Harry bił pięściami po kierownicy, a na końcu przyległ głową. Jedna łza pozwoliła sobie opuścić moje oko. "

Do pokoju weszła matka, szybko przetarłam mokre policzki i spojrzałam w jej stronę. Dziwnie mi się przyglądała, a po chwili szła w moją stronę i mocno przyciągnęła mnie do siebie. Czułam że potrzebuje jej czułości w tej chwili. Wiem że źle ją traktowałam ale... chcę to zmienić.
- Mamo, przepraszam za wszystko. - kobieta zaczęła czule głaskać mnie po plecach.
- Wiem córeczko, ja ciebie też bardzo przepraszam.

~*~

Wsiadłam do zamówionej TAXI, na tylne siedzenie, a matka usiadła obok kierowcy. Mój wzrok wbity był w budynek, w którym się wychowałam. Smutno uśmiechnęłam się przypominając sobie ile miłych chwil w tym miejscu przeżyłam. Teraz muszę go tak po prostu zostawić? Poczucie winy zżerało mnie od środka, ponieważ Andy przez naszą kłótnie, nawet nie wie, że wyjeżdżam. To z mojej strony bezduszne, przecież to mój najlepszy przyjaciel od pamiętnych czasów, albo już były przyjaciel. Po tym co zrobił i zamiast mnie wybrał tego faceta, złamał moje serce. "Dobrze zrobiłam, że nic mu nie powiedziałam. Dobrze zrobiłam." Wmawiałam sobie tą gadkę przez połowę drogi. Zamknęłam oczy, zmęczona wszystkim. Czułam się zraniona przez Andi`ego i Harr`ego. Chociaż przystojnego bruneta z dołeczkami, znam tak krótko, ale zbliżyliśmy się do siebie, w inny sposób. Nawet nie zauważyłam, że palcem wskazującym rysowałam na szybie literkę "H". Szybko zmazałam ją, rękawem kurtki i na wszelki wypadek, żeby to się nie powtórzyło, włożyłam ręce w kieszenie. Spojrzałam na moją matkę, która z uśmiechem na ustach opowiadała taksówkarzowi o tym jak jest szczęśliwa, że się przeprowadzamy. Nie zwracała uwagi na to, że on ją ignoruje i to go nie obchodzi. Gdyby nie to, jak koszmarnie się czuje, na pewno bym się zaśmiała oraz przeprosiła za jej dziecinne zachowanie. Zamiast tego, siedziałam cicho i liczyłam w myślach do 20 w różnych językach. Zaprzestałam tę czynność dopiero wtedy, kiedy dotarliśmy na miejsce. Mama zapłaciła za przyjazd z drobną dopłatą. Szłam tylko z torbą podręczną ponieważ  mama zdecydowała, że na miejscu wszystko kupimy, a rzeczy, które ja chciałam wziąć wysłała wcześniej autem transportowym, więc powinny przyjść jutro.
-Jestem taka szczęśliwa- powtarzała monotonnie, a ja zaczęłam robić dziwne miny..
-Taa wiem. Mówiłaś 10 sekund temu to samo- przewróciłam oczami, stając do kolejki
-Bo to prawda- zachwycała się, a ja miałam ochotę się położyć i obudzić kiedy będziemy na miejscu.
-Nasza kolej- podałam starszej pani pieniądze
-Dzień dobry, samolot wystartuje za 1,5 godziny- powiedziała i dała mi bilet
-Poczekam na Ciebie na ławce- wskazałam palcem miejsce, a mama pokiwała głową
Ruszyłam powolnym krokiem do celu.

sobota, 20 grudnia 2014

Ważne info ! :D

Cześć kochani, pewnie zauważyliśmy że zalegamy z nowym rozdziałem. :D
Przepraszamy, ponieważ ja napisałam swoją połowę ale Paulinie się zepsuł laptop, wybaczcie jej. :) 
Bardzo was kochamy i dziękujemy że wróciliście po mimo naszej długiej przerwy ;p
Jest was coraz więcej przez co się tak cieszymy że ja ostatnio swojego laptopa ze szczęścia upuściłam ;) Proszę was jeszcze o komentarze, bo jednak to bardziej motywuje ♥

Chce was zaprosić na mój nowy blog :)

Każda zmiana w naszym życiu, nieza­leżnie czy up­ragniona czy nie­chciana, przy­nosi po­zytyw­ne skut­ki jeśli tyl­ko pot­ra­fimy z niej czer­pać korzyści. Każde cier­pienie uod­parnia, każdy uśmiech łagodzi ra­ny. Ale zbyt często po­zos­ta­jemy na to ślepi."

 http://niechciana-harrystyles.blogspot.com ---> blogspot.com
http://www.wattpad.com/story/27511725-niechciana ---> wattpad. com 


Zajrzyjcie proszę was :D

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 10

Rozglądałam się w każdą stronę, skanując wzrokiem cały parking. Mierzyłam auto po aucie, modląc się w duchu, że po prostu go nie zauważyłam. Westchnęłam głośno kiedy nie znalazłam samochodu Harre`go. Czułam się bezsilna. Kucnęłam i schowałam głowę miedzy kolana, aby się uspokoić. Usłyszałam warkot silnika, a po tym dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi. Bałam się, że jeżeli uniosę głowę, zobaczę funkcjonariusza policji, który powiadomi mnie o wypadku, w którym Harry został uszkodzony. Poczułam lekkie szturchnięcie w ramie, więc popatrzyłam w górę. Wściekła zacisnęłam wargi, widząc uśmiechniętego Harre`go z dwoma lodami w rękach.
-Źle się czujesz?- spytał głupio, a ja miałam ochotę mu porządnie przyłożyć i zetrzeć uśmieszek z jego twarzy
-Nie!- krzyknęłam i wstałam
-Ej, In. Co Ci?- nie odpowiedziałam, tylko ruszyłam do samochodu ignorując jego wołanie
-In, do cholery!- wrzasnął, a mnie aż ciarki przeszły- Przepraszam, ale nie wiem o co Ci chodzi.
-Ty byłeś nie wiadomo gdzie..
-Po lody- sprostował, a we mnie się buzowało
-Dobra! Byłeś po pieprzone lody, a ja tu czekałam, marzłam i się martwiłam! Dodatkowo, nie odbierałeś zasranej komórki. Co ty sobie wyobrażasz!- machałam zbulwersowana rękami na wszystkie strony
-Przepraszam! Telefon mi się rozładował kiedy grałem w Happy Jump, jak się szykowałaś!- zmierzyłam go morderczym wzrokiem
-Zwalasz na mnie winę?!- warknęłam, już nieźle wkurzona
-Oczywiście, że nie! Po prostu stwierdzam fakty- jęknął 
-Dobra- krzyknęłam i wsiadłam na miejsce pasażera
-Dobra!- odkrzyknął kiedy trzasnęłam drzwiami i sam usiadł na miejscu kierowcy
-Chcesz loda czekoladowego?- szepnął bojąc się mojej reakcji
-Tak- burknęłam i wyrwałam mu go. Nie mogłam już wytrzymać i zaczęłam się śmiać, a po chwili dołączył do mnie Harry.
Zaczęliśmy się wygłupiać z tymi lodami, najpierw brudziliśmy się na wzajem, a potem doszło do słodkiego pocałunku. 
- Mam pomysł. - przerwałam nasz pocałunek i przeszłam pomiędzy siedzeniami na tył. 
- Jaka ty nie grzeczna. - chłopak chciał do mnie dołączyć lecz coś, a może ktoś mu przerwał. Do szyby od strony kierowcy zapukała ta suka. Harry wyszedł do niej, a ja pierwszy raz się cieszyłam że jestem drobna i schowałam się za siedzenie. Zaczęło się we mnie gotować, gdy wsiadła z nim do samochodu.
- Harry ty łakomczuchu. - odezwała się swoim piskliwym głosem.
Nie wiem gdzie jechaliśmy, ale strasznie było mi nie wygodnie. Co chwile pani głupia się odzywała, a Harry ją zlewał. Najgorsze co mi usłyszeć było to...
- Harry cieszę się że do siebie wróciliśmy. Tęskniłam za tobą. - niech ino wysiądzie z tego auta i zostanę sam na sam z tym zdradziecki, słodkim lecz bardzo głupim że mnie tak okłamał chłoptasiem.

 8 Kom=> NEXT