sobota, 12 grudnia 2015

Hello, it's me.

Witam.
Wiem,  że dawno z Rory nie dodawałyśmy rozdziału, ale tyle się działo przez ostatnie miesiące, że hohoho.
Mam tylko jedne pytanie. Jest tu ktoś jeszcze?
Piszcie w komentarzach.
Czekam.
Pazza Xx

niedziela, 3 maja 2015

Rozdział 14

Byłam sama w tym obrzydliwym mieszkaniu. Czekałam aż przywiozą nowe  meble do mojego pokoju. W sumie niema ich wiele, duże łóżko, szafa z  lustrem po środku i biurko, wszystko w bieli. Tak jak Sobie wymarzyłam. Z  ciekawości wzięłam telefon od Harrego i sprawdziłam go. Ściągnęłam na  niego parę aplikacji, takich jak instagram czy twitter. Z nudów  zalogowałam się na Twitter i doznałam szoku. Z moich 15 obserwatorów,  zrobiło się 150 tysięcy, ale co mnie najbardziej zaskoczyło to moje imię  w trendach #POSZUKIWANIEINEZWLONDYNIE. Kliknęłam w to, strona się  pomału ładowała, mnóstwo zdjęć się ukazało - MOICH KURWA ZDJĘĆ. Te  zjebane z dzieciństwa i z Harrym w klubie! Jedyna myśl jaka do mnie  przychodziła to JAPIERDOLE. W tym momencie zadzwonił dzwonek, podchodząc  do samych drzwi,  w kółko powtarzałam "kurwa, kurwa, kurwa..."  Otworzyłam drzwi, jak się okazało przywieziono meble.
-Dzień dobry, Inez Aben?- odezwał się jeden z mężczyzn w uniformie
-Tak- uśmiechłam się sztucznie
-Proszę podpisać tu, tu i tu- podał mi kartkę
2  godziny później dwójka facetów wniosła i poskładała meble w moim  "nowym" pokoju. Był większy od poprzedniego, ale nie tak bardzo  przytulny. Moim ostatnim planem było jego pomalowanie na kolor beżowy,  ponieważ białe ściany trochę nie pasowały. Nadszedł czas na wyrzucenie  kartonów i różnych folii z mebli. Narzuciłam na biały T-shirt, szary  sweterek w kropeczki, podciągnęłam leginsy i założyłam kiedyś już "białe  trampki". Do śmietnika miałam na nogach 5 minut, po dojściu na miejsce  podeszłam do kontenera, otworzyłam klapę i ...
-Czemu nie  segregujesz śmieci?- odezwał się męski głos za mną. Otrzepałam ręce i  odwróciłam się w stronę Harrego mierząc go wzrokiem
-Segreguje ludzi, a nie śmieci- parskłam po czym odeszłam
Skąd on wie gdzie mieszkam? Gdy odwróciłam się szybko by go o to zapytać, nie było go już. Rozpłynął się. - In wariujesz?
Cały  dzień zleciał na rozpakowywaniu się. W końcu ległam na łóżko, w domu  jeszcze nikogo nie było. W jednym momencie napadła mnie wena, więc  szybko weszłam na TT:

"Niektórzy chyba przywykli do  obecnego stanu rzeczy i trudno im się zmienić, poddają się, a przez to  wszystko tracimy" - Inez XOXO

Brakowało mi Andy'eg, kurwa. Wzięłam do ręki telefon i wysłałam do niego sms'a.

Inez ; Odszedł....

Nie liczyłam, że odpowie, ale po chwili telefon zawibrował

Andy ; Tak po prostu? ;C

Łzy pojawiły się w moich oczach gdy odpisywałam.

Inez ; Nie kurna! Z efektami specjalnymi!

Andy ; Biedna ;C

Inez ; Nie chcę tych nocy bezsennych. Chcę spokoju, jak dawniej!

Andy ; Zobaczymy się?

Wzięłam głęboki wdech. Musiał poznać prawdę, jest moim przyjacielem. Bez pośpiechu zaczęłam pisać sms'a. Przeczytałam go parę razy, za nim odważyłam się go wysłać.

Inez ; Jestem w Londynie...

niedziela, 8 marca 2015

Rozdział 13.

Przemyłam już trzeci raz twarz, mając nadzieje, że usnęłam i teraz wszystko mi się śni. Powycierałam buzie i zaczęłam próbować innego sposobu. Zacisnęłam mocno oczy i lekko szczypałam się w rękę.
-Zaraz się obudzę. Wstanę wkurzona, że znowu nie ma mojego soku w lodówce, a potem pójdę do Andy'ego wyżalić się. Porządnie za imprezujemy, tak, że zapomnę jak się nazywam. Prześpię się z Harrym... Stop. Prześpię się z... z nikim? No, właśnie tak! A na koniec wstanę rano powtarzając wszystko jeszcze raz!- wmawiałam sobie, sama nie przekonana do własnych słów
-Czemu? Czemu ja?- szepnęłam, czując łzy, które próbowały wydostać się z moich oczu
-Muszę być silna. Przetrwam wszystko. Nie zobaczę już Harrego. Rzucę szkołę i postaram się znaleźć pracę, na którą zasługuje- mrugałam oczami, chcąc odpędzić niechciane łzy
Przemyłam ostatni raz twarz i powycierałam ją, a potem spuściłam wodę. Niech myślą, że musiałam się załatwić, chociaż siedziałam tu już dość długi czas, więc stwierdzą, że mam zatwardzenie. Zaśmiałam się z mojego toku myślenia i wyszłam gasząc światło oraz zamykając drzwi. Poszłam w stronę świecącego światła, ale słysząc jak nad czymś cicho dyskutują zatrzymałam się za ścianą, przylegając do niej i wytężając słuch.
-Wiem, rozmawiałam z nim- szeptała moja matka
-Mówił o jednej osobie, a nie dwóch- warknął
-Wiem, ale- przerwałam im, wchodząc do pomieszczenia, a cała złość, która w nich była znikła jak za dotknięciem różdżki
-Oczywiście, może twoja córka zająć ostatni pokój- Martin uśmiechnął się sztucznie
-Ohh, dziękujemy bardzo, prawda In?- matka spojrzała na mnie z ukosa bojąc się chyba, że palnę coś głupiego
-Taa- mruknęłam przechodząc obok nich
-Kuchnia jest tam- wskazał brunet drugą stronę
-Wiedziałam- skłamałam i zawróciłam
Kuchnia była średniej wielkości. Zmieścił się w niej stół z czterema krzesłami, lodówka, zmywarka i wiele innych potrzebnych rzeczy. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej sok pomarańczowy. Nie wiedziałam gdzie są szklanki, więc musiałam pić z gwinta. Wypiłam parę łyków i zadowolona zamruczałam.
-Co robisz?- brunet spojrzał na mnie, po czym na butelkę- To moje- warknął
-Wiem, dobre- uśmiechnęłam się niewinnie 
-Nie wiem czego nie rozumiesz w słowach "To moje"- zrobił cudzysłów
-Hmmm... pomyślmy, chyba tylko "To moje"- pstryknęłam palcami, z miną jakbym odnalazła Amerykę przed Kolumbem. Martin ścisnął dłonie w pięści i zrobił się cały czerwony- Coś się stało?- zapytałam udając zaniepokojenie
-Nie, skądże- syknął i szybko wyszedł dobijając do ściany
Wybuchłam głośnym śmiechem i wyplułam z powrotem sok do butelki omało się nim nie dławiąc. Brunet zgromił mnie wzrokiem i klnąc pod nosem zniknął w chyba swoim pokoju, głośno trzaskając drzwiami. Położyłam butelkę na blacie i skierowałam się do salonu. Matka siedziała na kanapie, rozpakowując pudło z ubraniami.
-Co to był za hałas?- spytała nie odwracając się w moją stronę
-Eeee tam, nic takiego- stłumiłam śmiech
-Nie idziesz spać? Jest już późno. Ja osobiście padam z nóg- westchnęła, a ja zrobiłam skwaszoną minę, bo co to mnie obchodzi
-Zaraz- powiedziałam grzecznie, ale pokazałam jej środkowy palec, wiedząc, że odwrócona tego nie zobaczy
-Ja już kończę i muszę się jeszcze wykąpać- narzekała
-Wykąpię się jutro rano.  Dobranoc- stwierdziłam i zaczęłam się wycofywać, chcąc iść do nowego pokoju
-A i In- zawołała, a ja się obróciłam w jej stronę
-Taak?- mruknęłam
-Widziałam wszystko w odbiciu telewizora- powiedziała z zadziwiającym spokojem, a ja otworzyłam szeroko oczy i usta. Chciałam coś powiedzieć, ale żadne słowo nie wyszło z moich ust
-Prze-przepraszam- wydusiłam
-Dobranoc Inez- ledwo ją usłyszałam, ponieważ do pokoju prawie biegłam, czułam się upokorzona
-Branoc- szepnęłam sama do siebie


~*~



Jęknęłam słysząc krzątających się ludzi po kuchni. Nie mogą być ciszej? Zakryłam twarz poduszką, która stłumiła mój krzyk rozpaczy. Zrezygnowałam z dalszego snu, wiedząc, że już nie zasnę. Zsunęłam nogi na zimne panele i rozejrzałam się po pokoju. Wczoraj w nocy, nawet nie przyjrzałam się mu dobrze, ponieważ byłam tak zmęczona. Pokój jak pokój niczym się nie różnił od innych. Biurko, szafa, łóżko, lampka i parę pierdół. Ściany były koloru białego. Przeciągłam przez głowę byle jaki T-shirt. Padło na czarny z napisem "SWAG". Zaśmiałam się cicho, to była koszulka Andy'ego. Kupił ją w czasie, w którym bał się przyznać, że jest gejem. Wiedział on, że słowo SWAG oznacza Secret We Are Gay. Zrobiło mi się smutno, wiec postanowiłam nie drążyć tematu. Włożyłam jeszcze tylko krótkie spodenki i wyszłam z pokoju. Zerknęłam na zegar w przedpokoju. 14;27 To sobie pospałam. W kuchni był tłok, ponieważ wszędzie rozwalone były pudła. Moja mama chodziła tam i z powrotem szukając czegoś, a Martin siedział na krześle i pił kawę.

-Gdzie to jest?- powtarzała moja matka 
-Czego szukasz?- usiadłam naprzeciwko bruneta 
-Moich czarnych szpilek- stanęła układając ręce na biodrach z miną bezradności
-W tamtym pudle- wskazałam wielkie szare pudło z napisem "BUTY"
-A no, rzeczywiście- zaśmiała się, chyba z własnej głupoty i wyciągnęła szukanej rzeczy
-Gdzie są moje rzeczy?- rozejrzałam się szukając wzrokiem jakiejkolwiek mojej rzeczy
-W pudłach z napisem "INEZ"- wzięła do ręki kubek z kawą- Chcesz kawę?- przytaknęłam
-Gdzie idziesz?- spytałam dalej ignorując towarzystwo (imię)
-Do pracy- podała mi biały kubek z parującym napojem
-Ahaa- mruknęłam i upiłam mały łyczek, od razu się parząc, więc jęknęłam
-Gorące- przewróciłam oczami i dmuchałam w napój dopóki nie miał odpowiedniej temperatury
-Już wiem- matka podałam mi rogalika z czekoladą- Dziękuję
-Dobra ja muszę lecieć- pocałowała mnie w czoło i prawie wybiegła z mieszkania
-Ja też zaraz muszę wyjść- odezwał się brunet
-Ja nie- uśmiechnęłam się szeroko, a on wstał, moje oczy lekko się powiększyły widząc jego nagi tors. Był w samych bokserkach. Chyba zauważył jak mu się przyglądam.
-Oczy mam wyżej- zaśmiał się 
-Emm, ja emm- zatkałam się nie mogąc oderwać oczu od jego brzucha.
Ciekawe czy Harry też będzie mieć taki kaloryfer. Palnęłam sobie w myślach plaskacza w policzek. Nie powinnam o nim myśleć. Minęłam bruneta bez słowa, nie mogąc nadal się skupić na otaczającym mnie świecie. Schyliłam się chcąc włożyć pusty kubek do zmywarki. Spięłam się czując czyjś oddech na szyi. Martin klepnął mnie lekko w tyłek, a ja wyobraziłam sobie na jego miejscu Harrego i zamiast zareagować to jęknęłam. I to był mój błąd. Odwrócił mnie i gwałtownie wpił się w moje usta. Zamknęłam oczy, wyobrażając sobie miękkie  usta Styles'a pieszczące moje. Jego gęste loki dotykające moje policzki. I w jednym momencie bańka mydlana pękła. Przypomniałam sobie, że to nie Harry, ale mój współlokator. Odepchnęłam go i bez słowa minęłam. Mam nadzieje, że zapomni o tym pocałunku, bo ja zamierzam tak zrobić.





PS. Przepraszamy za błędy, za czas i wszystko. Kochamy was i mam nadzieję że jesteście jeszcze tu. 
10 marca jest moja 18- nastka :D / RORY